Pogoda na czas, kiedy nie musieliśmy nic… nie rozpieszczała. Przebywanie z dziećmi, pod jednym dachem, tyle czasu… to nawet dla nas było za dużo. Ząbkujący Filip z kumulacją 4 górnych zębów pchających się jednocześnie i Agatka z ręką świeżo wyjetą z gipsu. Była moc.
Poszliśmy zatem do pracowni i choć miało być idealnie, to wyszło jak wyszło – Agu bawiła się przednio, za to kupienie uśmiechu od Finiego – niewykonalne 🙂
A Wam jak majenie się mineło? 🙂